Dzień II
Nad ranem wywieźli nas do więzienia imigracyjnego gdzie spisywano nas cały dzień. Siedziałyśmy mocno przytulone w zimnym małym pomieszczeniu. Wkurzałyśmy się na zadziwiające nieustanne pytania o to czy mówimy po angielsku oraz Carmen próbująca wytłumaczyć strażnikowi, że „spiritual” to religia (śmiałam się okropnie a zarazem myślałam zamknij się jesteśmy w więzieniu). Następnie dostałyśmy więzienne ubrania, pudełko z pościelą i bieliznę na zmianę.
Czy przeskoczyłyście przez mur?
Czy przeskoczyłyście przez mur?
Czy przeskoczyłyście przez mur?
To uderzające, napływające zewsząd pytanie przywitało nas w sali dla więźniarek, do którego zostałyśmy zaprowadzone. Nigdy nie zapomnę tłumu kobiet, który otoczył nas tuż od momentu wejścia do celi i powtarzającego się pytania. Kobiety zabrały od nas nasze pudełka i pomogły rozłożyć pościel na pryczy. Potem zrozumiałyśmy, że byłyśmy tylko dwoma więźniarkami, które jako jedyne wjechały legalnie na teren Stanów Zjednoczonych. Pozostałe w poszukiwaniu wolności przeskoczyły przez wysoki mur dzielący granice między Meksykiem a USA. Niektóre z nich skończyły z połamanymi nogami, rękoma czy kręgosłupem. Jako jedyne w celi mówiliśmy też po angielsku.